Info
Ten blog rowerowy prowadzi Beny79 z miasteczka Pobiedziska. Mam przejechane 20888.29 kilometrów w tym 2939.94 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.56 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 1903 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2016, Sierpień1 - 1
- 2016, Lipiec11 - 0
- 2016, Czerwiec15 - 0
- 2016, Maj18 - 0
- 2016, Kwiecień14 - 0
- 2016, Marzec17 - 0
- 2016, Luty12 - 3
- 2016, Styczeń13 - 14
- 2015, Grudzień11 - 2
- 2015, Listopad4 - 5
- 2015, Sierpień18 - 3
- 2015, Lipiec8 - 2
- 2015, Czerwiec12 - 7
- 2015, Maj27 - 11
- 2015, Kwiecień16 - 11
- 2015, Marzec10 - 1
- 2015, Luty15 - 20
- 2015, Styczeń17 - 18
- 2014, Grudzień19 - 17
- 2014, Listopad19 - 4
- 2014, Październik2 - 0
- 2014, Wrzesień18 - 9
- 2014, Sierpień13 - 22
- 2014, Lipiec13 - 6
- 2014, Czerwiec14 - 17
- 2014, Maj21 - 52
- 2014, Kwiecień20 - 29
- 2014, Marzec14 - 26
- 2014, Luty14 - 14
- 2014, Styczeń15 - 20
- DST 105.83km
- Czas 03:57
- VAVG 26.79km/h
- VMAX 67.25km/h
- Temperatura 10.0°C
- HRmax 176 ( 95%)
- HRavg 139 ( 75%)
- Kalorie 2955kcal
- Sprzęt terenowy Trek
- Aktywność Jazda na rowerze
33# Dystans z Pobiedziskimi szczonami.
Niedziela, 2 marca 2014 · dodano: 02.03.2014 | Komentarze 3
Na dzisiaj ustawiliśmy się z biniem oraz z3wazą, na dystans do Mosiny. Spotykamy się w Kostrzynie, z którego kierujemy się na Mosinę.
Za Kostrzynem wychodzę na czoło naszego mini peletonu, i tak ciągniemy z chłopakami przed siebie. Noga podaje dzisiaj nie ludzko, (myślę sobie co ja żarłem rano), każdy podjazd jadę na ostro, nawet nie redukując biegów. Jedziemy i tak sobie myślę kiedy spuchnę, ale puki co epa jest, to ciągnę, najwyżej na powrocie będę się wiózł na kole.Przed Mosiną dojeżdżaja nas ekipa z FTI, chwilę pogadaliśmy, i chłopaki pognali na Śrem, a my na podjazd pod Osową. Raz wjechaliśmy, na szczycie malutki popas, i na dół, gdzie wykręcam maxa, 67.25 h. Na Orlenie kawa, i z powrotem na chatę, tym razem przez Kórnik. Cały czas jechałem pierwszy, i o dziwo ani razu mnie nie przytkało, do Pobiedzisk wjeżdżam bez większych oznak zmęczenia. Korzystam z zaprosin Marcina, i wstępuję na kawkę, i pyszną babeczkę:) I o dziwo Tina, pies Marcina i Asi mnie nie pożarł, nawet za bardzo na mnie uwagi nie zwracała:) Do domu te 5 kaemów jadę już spokojnie, co by nóżkę rozjechać:)
Wypad wyśmienity, jestem zaskoczony moją dzisiejsza dyspozycją, i mam nadzieję, że w sezonie będzie jeszcze lepiej.
Dzięx chłopaki za towarzystwo.
Komentarze